strona główna     │     witryny tematyczne    │    greckie historie    │   listy_post scriptum   │    felietony    │    o mnie  





NAJNOWSZE WPISY:


O zaszczytach z Ziemi Świętej...



ARCHIWUM:


O pokorze z Ziemi Świętej

O światłej pokorze

O rozsterkach w drodze

O tempora, o mores!

O chwili doczesnej

O autorytetach

O przyjaźni

O kobietach i damach

O stanach skupienia

O krotochwilach Zagłoby

O Strasznym Dworze'2012





O tempora, o mores!

Wielce umiłowana memu sercu Waćpanno!       

         Ponownie kornie proszę wybaczenie, iż dopiero teraz kieruję do Waćpanny moje myśli. To ten rok niepewny trzynastką oznaczony począł kumulować na świecie tyle zamętu, że tylko patrzeć, kiedy z tej zawieruchy i nasze szlachetki za łby się wezmą. Już w poprzednim liście wspominałem Waćpannie, że zbierające się nad Rzeczpospolitą czarne chmury zapowiadają, iż ojczyzna nasza wraz z zadufanymi kpami sejmowymi ku katastrofie zmierzać będą.

Nasza "zielona wyspa" okazała się zielona na krótko, ale za tę jej wyimaginowaną bajeczność trzeba będzie bardzo słono płacić  teraz i w dalszej przyszłości. Czar raju prysł, a wraz z nim tandetna polityka miłości mająca uszczęśliwić tych, którzy nie lubią się wgłębiać w meandry rządowych kuglarzy. Oni żyli chwilą i wydawało się im, że te chwile pozostaną wieczne. Tymczasem, imaguj sobie Waćpanna, pod ułudą powszechnej szczęśliwości, nie rosły zasoby dla wszystkich, lecz jeno dla tych co u klamki możnowładców i w kumoterskich układach zalegli. Takiej skali nepotyzmu i niegodziwości jeszcze Rzeczpospolita nie widziała.  

O tempora, o mores! - wołajmy za Cyceronem. Ten rzymski filozof już parę tysięcy lat temu wiedział, że tak pięknego, cudownego uczucia jakim jest miłość nie da się pogodzić z polityką. Zatem i my, Najdroższa Przyjaciółko, strońmy od tej niewdzięcznej ladacznicy partyjnych ciurów i skierujmy swe oblicza ku wzniosłym ideom zaspokajającym duszę człowieka. Nie ma i być nie może nic bardziej ideowego i bezinteresownego, niż kultura, która wyniosła nas ze świata zwierząt na wyżyny człowieczeństwa. Rozejrzyjmy sie wokół i popatrzmy wewnątrz siebie. Zachowaliśmy cielesność obleczoną w materialne ubiory i gadżety. Korzystamy w zbożnym celu z wytworów umysłu ludzkiego. Nie utraciliśmy sfery niematerialnej, duchowej, uczuć, wrażeń, wzruszeń, etc. Nie zaśmiecajmy sobie zatem tych walorów człowieczeństwa, piękna umysłów, odpadami bezdennie głupiej polityki.  

Potrzebujemy miłości, tkliwości i zrozumienia. Potrzebujemy, ale nie w formie dominacji ideologii nad wolnością jednostki, ale jako cudownego balsamu dla ukojenia duszy. I takie też myśli kieruję ku Tobie Waćpanno, bom okrutnie się stęsknił za Tobą, za Twą delikatnością małych paluszków głaszczących moje siwe włosy. Tuszę, Moje Słoneczko, że udzielisz mi dyspensy za ten czas, który jednak nie zmarnowałem niecnymi uczynkami, a poświęciłem słusznym medytacjom kojącym rany.

Twój nawrócony na drogę cnoty

Krisand z Pomorza





Copyright Krisand.2012-2020. All rights reserved.