Wielce umiłowana memu sercu Waćpanno!
Ponownie kornie proszę wybaczenie, iż dopiero teraz kieruję do Waćpanny
moje myśli. To ten rok niepewny trzynastką oznaczony począł kumulować
na świecie tyle zamętu, że tylko patrzeć, kiedy z tej zawieruchy i nasze
szlachetki za łby się wezmą. Już w poprzednim liście wspominałem
Waćpannie, że zbierające się nad Rzeczpospolitą czarne chmury
zapowiadają, iż ojczyzna nasza wraz z zadufanymi kpami sejmowymi ku
katastrofie zmierzać będą.
Nasza "zielona wyspa" okazała się zielona na
krótko, ale za tę jej wyimaginowaną bajeczność trzeba będzie bardzo słono
płacić teraz i w dalszej przyszłości. Czar raju prysł, a wraz z nim
tandetna polityka miłości mająca uszczęśliwić tych, którzy
nie lubią się wgłębiać w meandry rządowych kuglarzy. Oni żyli chwilą i
wydawało się im, że te chwile pozostaną wieczne. Tymczasem, imaguj
sobie Waćpanna, pod ułudą powszechnej szczęśliwości, nie rosły zasoby
dla wszystkich, lecz jeno dla tych co u klamki możnowładców i
w kumoterskich układach zalegli. Takiej skali nepotyzmu i niegodziwości
jeszcze Rzeczpospolita nie widziała.
O tempora, o mores! - wołajmy za Cyceronem. Ten rzymski filozof już
parę tysięcy lat temu wiedział, że tak pięknego, cudownego uczucia
jakim jest miłość nie da się pogodzić z polityką. Zatem i my,
Najdroższa Przyjaciółko, strońmy od tej niewdzięcznej
ladacznicy partyjnych ciurów i skierujmy swe oblicza ku
wzniosłym ideom zaspokajającym duszę człowieka. Nie ma i być nie może
nic bardziej ideowego i bezinteresownego, niż kultura, która
wyniosła nas ze świata zwierząt na wyżyny człowieczeństwa. Rozejrzyjmy
sie wokół i popatrzmy wewnątrz siebie. Zachowaliśmy
cielesność obleczoną w materialne ubiory i gadżety. Korzystamy w
zbożnym celu z wytworów umysłu ludzkiego. Nie utraciliśmy
sfery niematerialnej, duchowej, uczuć, wrażeń, wzruszeń, etc. Nie
zaśmiecajmy sobie zatem tych walorów człowieczeństwa, piękna
umysłów, odpadami bezdennie głupiej polityki.
Potrzebujemy miłości, tkliwości i zrozumienia.
Potrzebujemy, ale nie w formie dominacji ideologii nad wolnością
jednostki, ale jako cudownego balsamu dla ukojenia duszy. I takie też
myśli kieruję ku Tobie Waćpanno, bom okrutnie się stęsknił za Tobą, za
Twą delikatnością małych paluszków głaszczących moje siwe
włosy. Tuszę, Moje Słoneczko, że udzielisz mi dyspensy za ten czas,
który jednak nie zmarnowałem niecnymi uczynkami, a
poświęciłem słusznym medytacjom kojącym rany.
Twój nawrócony na drogę cnoty
Krisand z Pomorza
|